Podobno, jeżeli milioner czy też miliarder
straci cały swój majątek, prawdopodobieństwo tego, że raz jeszcze dojdzie do
bogactwa, jest większe niż w przypadku osoby, która dopiero stara się zostać
bogaczem. To stwierdzenie wydaje się o tyle logiczne, że bankruci, mają szereg
doświadczeń i wiedzą jakie drogi prowadzą do bogactwa. Polowanie na Wilka z Wall Street to nie tylko dokładny spis
doświadczeń jednego z największych awanturników z Wall Street, ale także jedno
wielkie potwierdzenie tego, że człowiek skończony życiowo i bez pieniędzy może
skończyć całkiem nieźle. Kontynuacja perypetii Belforta, czy raczej szeroki „przypis”
do filmu Wilk z Wall Street Martina Scorsese, to
świetna lektura na zimowe długie wieczory.
Bogaci są bezczelni – bo mogą.
Tytuł
może trochę mylić, ponieważ Jordana Belforta spotykamy w sytuacji zgoła
beznadziejnej. Wilk jest skończony, a na rękach bohatera już od jakiegoś czasu
spoczywają metalowe kajdanki. Pierwsza cześć książki to duża dawka
retrospekcji, która w zgrabny sposób przedstawia czytelnikowi zdarzenia mające
miejsce, przed wydarzeniami z filmu. Poznajemy pierwsze kroki w dorosłość
Belforta i od razu dowiadujemy się o tym jak głęboko i mocno zakorzeniona jest
motywacja dążenia Wilczka do bogactwa. Całość przeplata się z wydarzeniami
aktualnymi, w których mimo beznadziejnej sytuacji bohatera, nie brakuje
narkotyków, ekstrawagancji, sexu i ludzkiej głupoty. Książka pokazuje w sposób
bezpośredni, że ludzie bogaci mogą więcej nawet w kajdankach z zarzutami i
perspektywą stu lat odsiadki.
Stracić wszystko.
Jordan
Belfort to człowiek, który stracił swoją fortunę i wokół tego koncentrował się
film. Książka również porusza ten aspekt, ale sięga głębiej. Pokazuje rozterki
bohatera w momentach gdy traci przyjaciół, honor czy też miłość i zostaje
zupełnie sam, osaczony przez osoby, które pragną go zniszczyć. Jego ostatnią
liną obrony, która chroni go przed wpadnięciem w bezdenną czeluść upadku, staje
się córka. Zanim jednak do tego dochodzi, musi upłynąć wiele czasu i jeszcze
nie jedna głupia decyzja musi być podjęta przez naszego bohatera. Znane
szerszej publice demony, które trawiły Belforta w filmie nadal z nim są. Mimo
tego, iż wydawać by się mogło, że to koniec, swoim zachowaniem Wilczek
pokazuje, że nie jedno jeszcze może nabroić. Czytając powieść odnosi się
wrażenie, jakby bohater zawsze był na kursie kolizyjny z prawem bez względu na
sytuacje, a każda kolejna decyzja przybliża go do nieuchronnej tragedii.
Ludzie się zmieniają?
Książkę
czyta się dobrze i pewnie czytelnicy podzielą się na dwie grupy. Pierwsza grupa
zachwalać będzie część, w której poznajemy historię Belforta przed Wall Street,
drugim zaś do gustu przypadnie część, koncentrująca się na kontynuacji
perypetii pojmanego Wilczka. Ja zaliczam się do tej pierwszej grupy. Całość
utworu wypada bardzo dobrze. Powieść zawdzięcza to potocznemu, momentami
zabawnemu językowi autora, który potraktował książkę, jako osobisty pamiętnik.
Wiadomo przeto, że najprzyjemniej czyta się czyjeś pamiętniki (przypomnijcie
sobie z dzieciństwa). Wydarzenia w książce, mimo że już nie mają tego rozmachu
co w filmie, są dynamiczne i nabierają tępa z każdą stroną. Trzeba jednocześnie
pamiętać, iż cała powieść jest również niezwykła manipulacja autora i
potwierdzeniem jego kunsztu jako człowieka cwanego, do szpiku kości przebiegłego
i zdeterminowanego. Manipulacja, łgarstwo i oszustwo to wrodzony talent Pana
Belforta, które ewoluował przez lata jego działalności. Jedno się tylko nie zmieniało,
zawsze za sukcesem Pana Belforta stała krzywda innych ludzi. To nie zmieniło
się nawet po wyjściu z więzienia, co dla mnie było szokiem, jak bardzo ludzie
się nie zmieniają.
I jak tu nie podziwiać łajdaka?
Pan
Belfort przez lata oszukiwał i przyczynił się do niezliczonych krzywd ludzi
mu nieznanych, ale i bliskich czy też współpracowników. Książka ma tendencję
budowania w czytelniku sympatii do bohatera. W przypadku Wilczka sympatia
kończy się wraz z odłożeniem książki na półkę, kiedy to człowiek uświadomi
sobie ile zła może mieścić się w jednostce. Tu złem jest manipulacja i mam
wrażenie trochę, że w książce Pan Belfort podejmuje próbę wybielenia swojej
osoby. Nie można mu oddać racji, że ma takie prawo, a zdanie drugiej strony –
pokrzywdzonej , również byłoby podkoloryzowane i ubarwione. W książce jest
zaklęty poważny dylemat natury moralnej dzięki czemu mimo zakończenia jej, jest ona z nami dłużej, a to moim zdaniem świadczy
o jej sile. Szkoda tylko, że tak emocjonującą historię na krzywdzie innych,
napisało samo życie. Pozycje gorąco polecam.
Za
tydzień trzecia część cyklu Biznes wkilku prostych krokach, w której zajmiemy się zasobami naszej nowej firmy.
Za książkę gorąco dziękuje Agnieszce J
Zachęcam do komentowania i rozmowy. Nie
zapomnijcie się zapisać, aby zawsze być na bieżąco z Finanse i Cała Reszta.
Klikając tu możesz zasubskrybować mojego bloga.
Chłopie ogarnij się bo robisz z siebie biznesmena a masz 1,30cm w kapeluszu
OdpowiedzUsuńJest to bez wątpienia jeden z ciekawszych wpisów jakie ostatnio czytałem. Polecam Wam jeszcze bloga o finansach https://najlepszekonta.com/, tam również są bardzo ciekawe treści.
OdpowiedzUsuń