poniedziałek, 14 kwietnia 2014

"Emerytalna ruletka"

Free Picture: Pocket Watch IV ID: 31716
Prima aprilis to nie najlepszy moment do wprowadzania poważnych zmian w systemie emerytalnym. W końcu ktoś może sobie pomyśleć, że to żart. Jeśli chodzi o emerytury to chyba nikomu nie jest do śmiechu. Z reformy emerytalnej wpro - wadzonej w roku 1999, nie pozostało już prawie nic. Czy to dobrze, czy źle – przyjrzymy się.



Zaczniemy od historii. Reforma emerytalna została wprowadzona w pakiecie z trzema innymi reformami (oświatową, administracyjną, służby zdrowia). A, tak swoją drogą pamiętacie, co robiliście w tamtym czasie? Podejrzewam, że mało was to obchodziło, jakie reformy i dlaczego zostają wprowadzane. Według początkowych założeń reforma miała stworzyć powszechny system emerytalny, łączący wszystkie grupy zawodowe. Ta właśnie zasada, powszechności i równości względem systemu była podstawą, na której reforma miała odnieść sukces. W roku 2000 zmienił się rząd (SLD i PSL), który zaczął stopniowo odchodzić od założeń reformy. Najpierw przywileje wywalczyła służba mundurowa, a następnie w nieco bardziej hałaśliwy sposób, górnicy. Nie udało się również zlikwidować KRUSu oraz emerytur pomostowych.


I tak z reformy powszechnej nic nie zostało. Cały system miałby z punktu widzenia Państwa racje bytu tylko w sytuacji, w której objąłby wszystkich obywateli. Tak się jednak nie stało. Drugim ważnym założeniem reformy było urynkowienie naszej emerytury. Miało się to odbyć właśnie poprzez II filar, czyli Otwarte Fundusze Emerytalne. W początkowym okresie wpłacaliśmy do OFE 7,3% pensji, a od ok. dwóch lat wpłacamy zaledwie 3 %. OFE oczywiście nic nie robiło za darmo i nawet na początku sowicie kazało sobie płacić. W ciągu pierwszych 4 lat opłata za zarządzanie wynosiła nawet 10% wpłacanej składki. Aktualnie wynosi 3,5% wpłacanej kwoty. Dlatego też, wokół samej reformy i OFE pojawiło się wiele kontrowersji w szczególności, co do zasadności istnienia OFE. Trzeba pamiętać, że początkowe opłaty nie wzięły się z nikąd i osoby odpowiedzialne za negocjacje z przedstawicielami OFE stawek wynagrodzenia powinny się bardziej przyłożyć.


Podejmowane przez Państwo decyzje w spawie funduszy jasno wskazują na to, że funkcjonowanie OFE się Państwu nie opłaca. Ale, czy może nam się opłaca zostać w OFE? I tu, przechodzimy do „żółtych papierów". Każdy z nas od 1 kwietnia do 31 lipca 2014 roku musi zadecydować czy wspomniane niecałe 3 % (2,92% dokładnie) dalej będziemy przesyłać do OFE czy całość naszej składki będzie wpływać do ZUS. Formularze są żółte, to chyba taki żart, że niby w OFE zostaną sami szaleńcy!? Jeżeli nie złożymy oświadczenia w ZUS do 31 lipca, to automatycznie całość naszej składki zostanie przesłane do ZUS. Oprócz wyboru warto wiedzieć też, że zmniejsza się opłata od składki wpłacanej do OFE o połowę do wartości 1,75%. Dodatkowo na 10 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego wszystkie zgromadzone środki w OFE, co miesiąc, stopniowo będą przenoszone do ZUS. Tak więc całość emerytury i tak będziemy dostawać z ZUS. Czwartą zmianą jest zakaz inwestowania OFE w obligacje skarbu Państwa. Jednocześnie zostały podniesione limity inwestycyjne w akcje spółek giełdowych i obligacji korporacyjnych.


Pora na konkluzje. Po pierwsze wszystko dotyczy ok. 15 % składki miesięcznie odprowadzanej z naszej wypłaty. Zatem bez względu na to, co postanowimy i tak największe znaczenie będzie mieć demografia i to ile osób będzie pracowało na emeryta jak będziemy przechodzić na emeryturę. Po drugie, trzeba liczyć się z tym, że za jakiś czas rządzący mogą stwierdzić, że zamykają OFE i automatycznie zostaniemy przeniesieni do ZUS, bez pytania o zgodę. Zatem można zapytać, po co decydować? Niestety, trzeba, a nawet powinniśmy, bo jeżeli rządzący nie zauważyli, że już przeszło od 20 lat jesteśmy w gospodarce rynkowej, to może warto by im to przypomnieć. Każde rozwiązanie oparte na zasadach rynkowych jest lepsze od systemu repartycyjnego. W pierwszym dążymy do tworzenia wartości, na którą mamy wpływ, możemy nią dysponować i zarządzać, w drugim system nie tworzy się niczego, zapewnia on tylko przetrwanie (bardzo nie pewne przetrwanie). 


W gospodarce rynkowej chodzi o to, aby dostrzegać i tworzyć wartość, a następnie z niej korzystać. Nie pozbawiajmy się zatem tego, do czego tak dążyliśmy, do wolności wyboru, również w sferze swoich finansów. Przypomnę również, że na początku funkcjonowania jednostki funduszy średnio wyceniane była na ok.10 PLN, aktualnie większość funduszy jest wyceniana na 35 - 36 PLN. W ciągu 15 lat fundusze średnio wypracowały uczestnikom wzrost wartości składki o 250 %. Żyjąc w takim a nie innym systemie musimy się godzić na reguły w nim panujące, a negacja czy szukanie rozwiązań sztucznych, nie rynkowych, doprowadza do irracjonalnych sytuacji. Rynek nie jest idealny, a bywa również kapryśny i niesprawiedliwy, ale tak jak w przypadku demokracji, do tej chwili nic lepszego nie wymyślono.



Zachęcam do zadawania pytań, komentowania – to jest naprawdę ważna dyskusja, nie z powodu tych 3 %, ale z powodu tego, do czego w swoim życiu powinniśmy dążyć, do tworzenia wartości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz